Oświatowy okrągły stół był listkiem figowym do przykrycia decyzji, które już zostały podjęte - mówią rodzice i nauczyciele, którzy uczestniczyli w trwających dwa dni rozmowach z miastem. Dwa dni przed głosowaniem przez radnych zamiaru likwidacji szkół, prezydent zgodził się jedynie na drobne ustępstwa
- Okrągły stół to były pseudorozmowy, pseudokompromis. Prezydent
przyszedł do nas z przekonaniem, że to my przekonamy się do jego
rozwiązań - stwierdziła w piątek po południu Anna Laskowska ze
Szczecińskiego Komitetu Obrony Dzieci. - Na czwartkowym spotkaniu
mówił, że jest w stanie wycofać się ze swoich pomysłów, jeśli my także
pójdziemy na kompromis. Łudziliśmy się, że to prawda.
W poniedziałek na sesji rady miasta mają zapaść decyzje w sprawie
restrukturyzacji szczecińskiej oświaty. Najwięcej protestów budzą plany
likwidacji SP 54 (tzw. Maciuś), SP 21 na Głębokim i SP 36 na Chopina.
Oświatowy okrągły stół miał być ostatnią szansą na dogadanie się. Nic z
tego. Rodzice zarzucili prezydentowi zagrania poniżej pasa i
niedotrzymanie obietnic.
- Podczas nocnych rozmów, w obecności wszystkich umówiłam się z
prezydentem na spotkanie w piątek o godz. 15.30. Miałam przedstawić
koncepcję zachowania szkoły do czasu, kiedy powstanie nowa szkoła na
Warszewie [wrzesień 2010 r. - przyp. red.] - żali się Agnieszka
Sielicka z rady rodziców SP 36 przy ul. Wojciechowskiego.
W czwartek w nocy prezydent Krzystek na propozycję Sielickiej, by
szkołę zamknąć za trzy lata, odpowiedział: - Nie mówię nie. Proponuję
omówienie tego pomysłu z dyrektorkami.
Wbrew tym deklaracjom, wczoraj Elżbieta Masojć spotkała się z
dyrektorkami SP 36 i SP 68 oraz Gimnazjum nr 28 i 34 (SP 36 ma być
przeniesiona do SP 68 przy ul. Zakole, a Gimnazjum nr 28 do budynku po
SP 36) godzinę przed czasem uzgodnionym z rodzicami. Dyrektorki szkół
zgodziły się na natychmiastowe przeniesienie placówek. Do spotkania z
rodzicami nie doszło.
- Zostałam oszukana - uważa Agnieszka Sielicka. - Prezydent zrobił z nas wariatów.
Krzystek: Na szkoły patrzę globalnie
Obrady okrągłego stołu dla oświaty trwały dwa dni. W czwartek na salę
sesyjną przyszło tak dużo osób, że po dwóch godzinach zamieszania
prezydent zarządził przerwę. O 20 rozmowy zostały wznowione w mniejszym
gronie. Prezydent spotkał się z przedstawicielami wszystkich
zainteresowanych szkół (dyrektorami i przedstawicielami rady rodziców z
ZSP nr 2, SP 21, SP 36, SP 54). Wspólne rozwiązywanie sporów trwało do
godz. 1 w nocy.
- Jako menedżer miasta preferuję szkoły, w których koszt kształcenia
jest najniższy. Nie mogę patrzeć na każdą szkołę osobno, tylko
globalnie - tłumaczył Krzystek. - Nie mogę pozwolić na to, że w jednej
szkole utrzymanie ucznia kosztuje 4 tys. zł, a w drugiej ponad 6 tys.
Zapewnił, że nic nie jest jeszcze przesądzone, jednak z żadnej
kontrowersyjnej uchwały się nie wycofał. Zaproponował, by SP 21 na os.
Głębokim została uspołeczniona, a jej prowadzeniem zajęli się sami
rodzice. Wyraził gotowość wydłużenia wygaszania szkoły o dwa, trzy
lata. Rodzice szkoły społecznej prowadzić nie chcą, bo nie mają na to
pieniędzy.
- Nie ma pan prawa zrzucać na nasze barki prowadzenia szkoły. To jest obowiązek gminy - mówiła Anna Laskowska.
Jedynym ustępstwem prezydenta była deklaracja, że Centrum Kształcenia
Sportowego, które powstanie na bazie ZSO nr 8 na ul. Rydla i szkół
sportowych przy ul. Mazurskiej, zachowa imię Karola Wojtyły.
Znów będzie manifestacja
W piątek od rana dyskutowano o losach szkół specjalnych. Po południu
zaczął się najbardziej drażliwy temat: likwidacja SP 54 przy ul.
Obrońców Stalingradu, czyli tzw. Maciusia.
- Restrukturyzacja jest konieczna - mówił Krzystek. - Nie ma możliwości zwiększenia liczby uczniów w tym rejonie miasta.
Prezydent przyznał, że "Maciuś" nie różni się na niekorzyść od innych
szkół w Śródmieściu. Ale jego zamknięcie pozwoli lepiej zagospodarować
ważny teren w ścisłym centrum miasta.
Obrońcy szkoły nie byli zaskoczeni. - Mam wrażenie, że nasze
spotkanie jest listkiem figowym do zakrycia decyzji, które zostały już
podjęte - mówił Dariusz Sikorski z rady rodziców SP 54. - Argumenty nie
są przyjmowane. Możemy bić pianę, ale i tak wiadomo, co prezydent powie.
Prezydent Krzystek tak podsumował dyskusję: - O wszystkim i tak
zadecydują radni. My przedstawimy im nasze plany. Oni mogą je
zaakceptować lub odrzucić.
Rozczarowani rodzice zapowiedzieli zorganizowanie kolejnej manifestacji
przed magistratem. Odbędzie się w poniedziałek o godz. 13 podczas sesji
rady miasta, na której rozstrzygną się losy szkół. Nie wykluczyli także
zorganizowania referendum w sprawie odwołania prezydenta.
LiD i PiS za "Maciusiem"
Radni PiS na pewno nie poprą planów likwidacji podstawówek przy ul. Obrońców Stalingradu, na Głębokim i przy ul. Chopina.
- Szykuje się zamach na szczecińską oświatę - mówi poseł PiS Joachim
Brudziński. - Tu nie chodzi o restrukturyzację, a o uwolnienie
atrakcyjnie położonych terenów. PO chodzi o poszerzenie oferty
dewelopersko-handlowej. Oto ten ich cały cud.
Jeżeli chodzi o SP 21, Prawo i Sprawiedliwość uważa, że miasto celowo
zawyża koszty nauki jednego dziecka. W przypadku likwidacji SP 36 mówi
"nie", bo dzieci nie będą miały bezpiecznej drogi do nowej szkoły.
I PiS, i klub radnych LiD, który też zwołał wczoraj konferencję
prasową, kategorycznie sprzeciwiają się zamknięciu "Maciusia".
Argumentują, że SCR, który ma dokonać rewitalizacji, jest spółką
niewiarygodną, a szykowany przez nią projekt jest pozbawiony podstaw
ekonomicznych.
Pozostałych dwóch szkół lewica nie broni już tak kategorycznie.
- Jeżeli chodzi o SP 21 i SP 36, będziemy się jeszcze zastanawiać -
mówi szef klubu LiD Jędrzej Wijas. - Chcemy, żeby miasto szczegółowo
przedstawiło nam wyliczenia dotyczące ubiegłorocznej restrukturyzacji
oświaty.