Gazeta Wyborcza - Szczecin, 04.03.2008
Przepaści między dobrymi i słabymi szkołami nie zasypie się rozporządzeniami - uważa Elżbieta Masojć. Jej zdaniem jakość kształcenia w szczecińskich szkołach zależy przede wszystkim od nauczycieli i dyrektorów. Wydział oświaty może im tylko pomóc
Jolanta Kowalewska w artykule "Proszę nie reglamentować dostępu do
oświaty" (3 marca GW Szczecin) postawiła tezę, że w Szczecinie są
szkoły bardzo dobre i bardzo słabe, a brakuje tych średnich. W
rezultacie ci, którym zabraknie tylko kilku punktów, by dostać się do
wymarzonego LO, lądują w szkołach o zdecydowanie niższym poziomie.
Mikołaj Radomski: W Szczecinie jest kilka
świetnych i obleganych gimnazjów oraz liceów. Reszta bardzo odstaje od
tego poziomu. Czy w Szczecinie jest tylko garstka zdolnych uczniów?
Elżbieta Masojć: Sytuacja jest taka jak w innych miastach. Jest grupa
szkół, w których uczą się tzw. dzieci sukcesu, uczniowie wyjątkowo
zdolni. Sieć szkół powinna plastycznie dostosowywać się do zmieniającej
się rzeczywistości. W Szczecinie jest coraz więcej zdolnych uczniów i
oczekiwania są coraz większe. Dlatego liczba dobrych szkół rośnie. Nikt
już nie chce gimnazjów w jednym budynku z podstawówką. Oczekuje się
podpinania gimnazjów pod licea. Jednak szkoły słabsze zawsze będą
istnieć.
Ale miejsc w szkołach elitarnych jest
niewiele. Najlepsze gimnazja przyjmą ok. 350 absolwentów podstawówek. A
w całym mieście jest ich ponad 4 tys.
- Fakt, że dzieci bardzo chcą się uczyć w tych szkołach, jest budujący.
Oznacza to, że młodzież chce się rozwijać i ma świadomość, że warto
uczęszczać do dobrej szkoły. Inwestujemy w tych, którzy chcą się uczyć
i tak projektujemy sieć szkół, by odpowiedzieć na wybory uczniów.
Jeżeli zapotrzebowanie na dobre szkoły będzie rosło, to wydział oświaty
zrobi wszystko, by takie szkoły powstawały. Inicjatywa należy jednak do
dyrektorów szkół i samych nauczycieli. Potwierdza się to, o czym mówię
od kilku lat - powinniśmy zacząć myśleć serio o naszej ofercie
edukacyjnej.
Szkoły dwujęzyczne są oblegane. Nie można utworzyć więcej takich placówek?
- Wszystkie gimnazja dwujęzyczne, oprócz Gimnazjum nr 42, zostały
powołane przez radnych na mój wniosek. W tym roku otwieramy kolejne z
językiem włoskim. Niestety, brakuje nauczycieli, którzy mogliby uczyć w
takich klasach. Muszą mieć bardzo wysokie kwalifikacje. Ale to sami
nauczyciele muszą podjąć wyzwanie. Miasto, jako organ prowadzący,
będzie ich wspierało i inspirowało. Nie reglamentujemy nauki w
Szczecinie. Nie uda się szybko zapewnić wszystkim równego startu.
Zmiany muszą być oddolne. My możemy dać pieniądze na dwujęzyczność,
programy jakościowe, pracę z uczniem zdolnym i z problemami uczenia
się. Jakość szkoły podnoszą nauczyciele, nie wydział oświaty.
Do której szkoły posłałaby pani swoje
dzieci, do I czy do IV ligi? Szczecińska oświata polaryzuje się.
Różnice w wynikach nauczania są bardzo duże.
- Oczywiście do najlepszej. To, że oświata polaryzuje się, nie jest
niczym złym. To zmusza szkoły słabsze do podjęcia wysiłku na rzecz
poprawy wyników i powiększania oferty edukacyjnej. Nie będę wymieniała
szkół z I i IV ligi. Ale nie chcę już słyszeć na sali sesyjnej, że w
Szczecinie wszystkie szkoły są dobre i niczego nie wolno zmieniać.
Jak powinna wyglądać szczecińska oświata?
- W oświacie idealnych rozwiązań nie ma. Potrzebne jest uruchomienie
gimnazjum dwujęzycznego z językiem rosyjskim. Przydałoby się także
kolejne z językiem angielskim. Aby gimnazja i licea były mocniejsze,
potrzebne są zmiany na poziomie podstawowym. Dlatego dwujęzyczność
wprowadzamy już w szkołach podstawowych. Sześć lat nauki języka
wystarczy, by w gimnazjum wziąć drugi język. Najważniejsze, by oferta
była zróżnicowana. To dopiero pierwsza faza zmian jakościowych. Czekamy
na nowe propozycje ze strony szkół. Każdą cenną rozważymy.
not. mur
Czekamy na opinie
listy@szczecin.agora.pl
tel. 091 481 83 00
Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Jeśli chcesz dodać swój komentarz,