W Szczecinie mówi się najpiękniejszą polszczyzną, w której nie ma żadnych regionalizmów. Ale wy nie wiecie, jaka to przyjemność powiedzieć sobie gwarą ciepniemy to do hasioka - mówił szczecińskim uczniom prof. Jan Miodek
Popularny językoznawca i niekwestionowany autorytet w zakresie kultury
języka polskiego, profesor Jan Miodek z Uniwersytetu Wrocławskiego,
przyjechał do Szczecina z serią wykładów i spotkań. W ciągu dwóch dni
kilkakrotnie spotkał się z uczniami, studentami i nauczycielami ze
szczecińskich szkół.
Najpierw z nauczycielami. Na środowe
spotkanie w Wyższej Szkole Humanistycznej Towarzystwa Wiedzy
Powszechnej przy ul. Monte Cassino przyszło kilkudziesięciu
szczecińskich polonistów. Dyskusja dotyczyła języka, jakim posługują
się uczniowie w szkole oraz najlepszych metod pracy na lekcji języka
polskiego.
- Proszę was, abyście nie wymyślali dyktand, w
których roi się od takich słów, jak gżegżółka czy rzeżucha - apelował
profesor Miodek. - Takie dyktanda utrwalają megalomański mit o
wyjątkowości i trudności polskiej ortografii. Musimy go obalić.
Uczniowie potrzebują tekstów przeciętnych, które są zrozumiałe.
Najlepiej losowo otworzyć książkę i podyktować pół strony. W taki
sposób uczniowie nie zniechęcą się do ortografii i nauczą poprawnej
pisowni.
Lekcja poprawnej polszczyzny dla uczniów odbyła się wczoraj w Zespole Szkół nr 1 przy ul.
Ofiar Oświęcimia. Uczniowie Gimnazjum nr 46 i V LO zaprosili prof. Miodka na pięciorundowy pojedynek. Każda runda trwała osiem minut.
- Czuję się jak bokser - żartował po wejściu na salę gimnastyczną profesor Miodek.
W
pierwszej rundzie uczniowie sprawdzali, czy profesor, którego znają ze
szklanego ekranu, ma poczucie humoru. - Co się dzieje, gdy wsiada pan
do przedziału w pociągu. Czy zapada cisza? - padło pytanie.
- Rzeczywiście mam problem, aby ośmielić ludzi do mówienia w takich sytuacjach - śmiał się profesor Miodek.
W
kolejnych rundach uczniowie pytali już tylko o język polski. - Czy
możemy używać słów pochodzących z języka angielskiego, na przykład w
wypracowaniach? - pytał Filip Mozol.
- W języku polskim zaledwie
jeden procent słów jest czysto polskich. Od Portugalii aż po Indie
wszyscy jesteśmy członkami indoeuropejskiej rodziny językowej -
tłumaczył profesor Miodek. - Słowa takie jak matka, chleb, dom czy brat
mają wspólne korzenie. Historia języka polskiego jest historią
zapożyczeń. Trzeba jednak być ostrożnym i dbać o swoją polszczyznę.
Prof.
Miodek zwrócił uwagę, że nadużywanie słowa ,,dokładnie" jest ukrytym
zapożyczeniem z języka angielskiego. Anglicy, chcąc przyznać rację
rozmówcy używają słowa ,,exactly". Miodek namawiał, by mówić ,,tak"
oraz ,,owszem". Zachęcał także, by każdy znalazł sobie mistrza słowa
mówionego. Zdradził, że jego mistrzem jest m.in. komentator sportowy
Bogdan Tomaszewski.
- Czy to źle, że w Szczecinie nie ma gwary - pytał Piotrek Rycombel?
-
Po wojnie na te ziemie przybyli ludzi zewsząd. W tym tyglu literacka
wersja języka rozwinęła się bardzo szybko. W Szczecinie mówi się
najpiękniejszą polszczyzną, w której nie ma regionalizmów - tłumaczył
pochodzący z Górnego
Śląska
profesor. - Ale wy nie wiecie, jaka to przyjemność powiedzieć sobie
gwarą ciepniemy to do hasioka, co znaczy - wyrzucimy do kosza.
Profesora Jana Miodka do Szczecina zaprosił
Uniwersytet Szczeciński oraz Wyższa Szkoła Humanistyczna TWP.