Mieszkańcy domu studenckiego ,,Kordecki", od kwietnia muszą płacić 5 zł za każde pranie. Darmowe pralki zniknęły z pięter, a w ich miejsce powstała płatna pralnia, której właścicielem jest wiceprzewodniczący uczelnianej rady samorządu studenckiego.
Mieszkańcy domu studenckiego ,,Kordecki", od kwietnia muszą płacić 5 zł
za każde pranie. Darmowe pralki znikły z pięter, a w ich miejsce
powstała płatna pralnia, której właścicielem jest wiceprzewodniczący
uczelnianej rady samorządu studenckiego.
- Teraz musimy płacić
kilkadziesiąt złotych miesięcznie, by kilka razy w miesiącu wyprać
ciuchy - mówi Marcin, mieszkaniec "Kordeckiego". - Pochodzę ze Złotowa
i jeżdżę do domu raz na trzy miesiące. Muszę prać w Szczecinie.
W
największym uniwersyteckim domu studenckim mieszka około 750 żaków. Do
tej pory studenci mogli korzystać z publicznych pralek, które stały na
piętrach akademika. Każdemu przysługiwały darmowe dwie godziny prania w
tygodniu. Za dodatkowe trzeba było zapłacić 2 zł. Chętnych było tak
dużo, że studenci zapisywali się w kolejkę.
Nieoczekiwanie w
kwietniu ruszyła płatna pralnia. Firmę w akademiku założył Paweł
Cichecki - wiceprzewodniczący uczelnianej rady samorządu studenckiego.
Kupił trzy przemysłowe pralki. Jedno pranie kosztuje 5 zł. Kolejne 5 zł
kosztuje suszenie. W cenie nie ma proszku. Te pralki piorą szybciej,
choć na jednym programie. Stare pralki władze akademika przeniosły do
innych domów studenckich.
- Rzeczywiście, kolejek nie ma. Ludzie
piorą ręcznie, a jak mają coś większego, to jadą do innego akademika -
mówi Łukasz z "Kordeckiego". - A najbardziej bulwersuje to, że za
pranie musimy płacić studentom.
W kwietniu, w ramach protestu,
kilku studentów na swoich balkonach wywiesiło prześcieradła z hasłem:
"Stop płatnym pralkom w Kordeckim".
- Od kierowniczki akademika usłyszeliśmy, że jak nie zdejmiemy prześcieradeł, to wylecimy ze studiów - mówi Łukasz.
Kierownik
domów studenckich tłumaczy, że uczelnia od dawna przymierzała się do
wprowadzenia płatnych pralni, a darmowe pranie było "przejściowe".
Przetarg na otwarcie pralni nie odbył się.
- Nie obchodzi
mnie, czy firmę prowadzi student, czy ktoś inny. Ten pan sam się
zgłosił. Płaci za wynajem pomieszczenia, wodę i prąd - mówi Kazimierz
Świrgoń. - Naprawy pralek były finansowane z funduszu domów
studenckich. A więc także z pieniędzy studentów, którzy nie prali.
Teraz jest sprawiedliwie.
I dalej wymienia zalety płatnej
pralni. - Można z niej korzystać przez całą dobę, nie ma kolejek,
studenci nie niszczą sprzętu. Właściciel pralni już chce założyć
kolejne w pozostałych akademikach.
Młody przedsiębiorca i działacz samorządu studenckiego, nie widzi nic złego w zarabianiu na praniu ubrań kolegów z uniwerku.
-
Działalność samorządowa, a firma to dwie różne rzeczy. Z moich
informacji wynika, że studenci są zadowoleni. Pralki działają sprawnie
i większość studentów z nich korzysta. Nie ma kolejek i zapisów - mówi
Cichecki. - Studenci, którzy robią wokół tego szum, są po prostu
zazdrośni.