Gazeta Wyborcza - Szczecin, 19.05.2008
Telefony w przedszkolach urywają się, a dodzwonienie się na specjalny numer w magistracie graniczy z cudem. Zrozpaczeni rodzice błagają o miejsce dla swoich dzieci i wylewają żale na forach internetowych
Wyniki naboru zostały ogłoszone w czwartek po południu. Na 6600 miejsc
w szczecińskich przedszkolach publicznych chętnych było 7900 dzieci.
Część została odrzucona, bo np. zameldowana jest w gminach ościennych.
Miasto wylicza, że do przedszkoli nie zostało przyjętych ok. 300
dzieci. W rzeczywistości liczba może być nawet trzykrotnie wyższa.
Tylko w trzech przedszkolach - na Słonecznym, Bukowym i w Dąbiu -
odrzucono w sumie 300 podań. Inne przedszkola też miały nadkomplet. W
czwartek wieczorem na miejskiej stronie internetowej z wynikami naboru
i wolnymi miejscami widniało tylko jedno przedszkole ("na skraju
Puszczy Bukowej"), które mogło przyjąć jeszcze kilkoro dzieci. Reszta
wolnych miejsc dotyczyła zerówek w szkołach.
- Telefony urywają
się. Cały czas jedna osoba siedzi przy aparacie i odbiera rozmowy -
mówi Maria Sitkowska, intendentka w przedszkolu nr 33 przy ul.
Ściegiennego. - Niektórzy rodzice są zdenerwowani, inni zrozpaczeni.
Jedna matka nawet płakała do słuchawki. Ale co ja mogę poradzić?
-
Jest tragedia. Jesteśmy na pierwszej linii. Rodzice dzwonią i
przychodzą. Krzyczą i płaczą. A miejsc nie ma. Odrzuciłam 90 podań.
Teraz problemem powinien zająć się magistrat - mówi Ewa Sujak,
dyrektorka przedszkola w Dąbiu.
Magistrat gorączkowo szuka
rozwiązania. Zamierza m.in. dla setki dzieci uruchomić "półprzedszkole"
w Pałacu Młodzieży, ale nie w Willi Lentza, skąd Pałac został
wyprowadzony, tylko w "nowej" siedzibie - budynku po zlikwidowanym
Gimnazjum nr 4 przy al. Piastów.
Czy byłe gimnazjum jest przystosowane np. dla trzy- i czterolatków
(toalety, ławki, półki itd.)? Nie wiadomo. Sekretariat dyrektor
wydziału oświaty UM w sprawie przedszkoli odsyłał nas wczoraj do biura
prasowego. Także wiceprezydent Elżbieta Masojć nie odbierała swojego telefonu komórkowego.
Na razie dla rodziców dzieci, które nie znalazły miejsca w przedszkolach Urząd Miasta
uruchomił dwa specjalne numery telefonów, pod którymi urzędnicy
odpowiadają na pytania. Wczoraj telefony były non stop zajęte. Ci,
którym udało się dodzwonić na miejski numer, niczego o wolnych
miejscach nie dowiedzieli się, bo ich nie ma.
- Dodzwoniłam się
po trzech godzinach i usłyszałam, że mogę złożyć papiery do
przedszkola, które powstanie w Pałacu Młodzieży. Ale tam opieka będzie
trwała tylko cztery godziny, a ja mieszkam na prawobrzeżu i drugie
dziecko mam tutaj w żłobku. Chcę w końcu pójść do pracy, by zapewnić im
godziwe życie - płakała pani Edyta, która przyszła złożyć odwołanie do
przedszkola nr 43 w Dąbiu.
- Cały dzień udzielamy informacji o
dodatkowej ofercie dla rodziców. I tak będzie do 10 czerwca [wtedy
upływa termin składania podań m.in. do Pałacu Młodzieży - red.] - mówi
Robert Grabowski z biura informacji UM. Co potem?
Zrozpaczeni rodzice wolnych miejsc szukają też w przedszkolach prywatnych.
-
Od rana dzwonią i pytają. Muszę odmawiać. W moim przedszkolu i
większości prywatnych w Szczecinie, dzieci zapisuje się długo
wcześniej. U mnie nawet dwa lata - mówi Bożena Niegrebecka, dyrektorka
przedszkola niepublicznego Twórczej Aktywności Dziecka przy ul.
Świerszczowej.
Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Jeśli chcesz dodać swój komentarz,