Szczecin to miasto ludzi odważnych, pionierów. Podobne do Ameryki - tak prezydent Piotr Krzystek przekonywał studentów do idei Miasta Pływającego Ogrodu
Miesiąc po oficjalnej premierze wizji Szczecina 2050, prezydent spotkał
się ze studentami wydziału humanistycznego Uniwersytetu Szczecińskiego.
Z mikrofonem w ręce przez dwie godziny przekonywał, że Szczecin może
stać się Floating Garden.
- To przedsięwzięcie, wobec którego
nie można pozostać obojętnym. Może się podobać lub nie. Szczecin to
miasto ludzi odważnych, pionierów. Podobne do Ameryki - mówił Krzystek.
- Wasi dziadkowie i rodzice przyjechali tu z różnych stron. Szli w coś,
co było niepewne. I wam coś z ich odwagi pozostało.
Prezydent
wyliczał, jakie inwestycje powstaną w Szczecinie w najbliższych latach.
- Zbudujemy halę widowiskowo-sportową, filharmonię, park
naukowo-technologiczny, biurowce, Pleciugę, galerię
Turzyn, aquapark na Gontynce i galerię
Kaskada.
-
Wszystko pięknie. Ale co z nami? - pytała prezydenta Sylwia Popławska z
III roku historii. - Za kilka miesięcy odbierzemy dyplomy i staniemy
przed wyborem; zostać, czy wyjechać. Same pływające ogrody nas nie
przekonają.
- Każdego może zatrzymać co innego. Jednych tańsze
mieszkania, innych praca lub możliwość trzymania łódki na jeziorze.
Musimy iść krok po kroku. Wrocław do swojej siły dochodził latami -
przekonywał Krzystek.
Prezentacja wizji Szczecina spodobała się.
Studenci wyrazili jednak obawę, czy po najbliższych wyborach nowe
władze nie opracują nowej koncepcji. Nie mogli także wybaczyć
prezydentowi błędów w zapisie fonetycznym nazwy miasta.
- W tej
transkrypcji są przynajmniej trzy błędy. Co pan chce z tym zrobić? -
pytała Monika Głowacka, studentka III roku stosunków międzynarodowych.
-
Albo się wyróżnimy, albo zginiemy. To ważna zasada w marketingu. Błędy
popełnia się specjalnie, by zwrócić uwagę. Chodzi o to, by budzić
emocje - przekonywał Krzystek. - Ja spotkałem obywatela USA, a do tego
czarnoskórego, który za pierwszym razem poprawnie odczytał fonetyczny
zapis nazwy Szczecina.
- Kwestia zamierzonego błędu przypomina
mi sytuację na obronie magisterki. Profesor mówi studentowi, że zrobił
kardynalny błąd w pracy, a student odpowiada, że zrobił go specjalnie,
by sprawdzić, czy profesor czytał pracę - skomentował tłumaczenia
prezydenta Grzegorz Kamiński, student historii.
Humaniści docenili odwagę prezydenta, który nie bał się stanąć przed nimi, i na koniec spotkania nagrodzili go oklaskami.