Gazeta Wyborcza - Szczecin, 30.05.2008
Liczba zachorowań na cukrzycę wśród najmłodszych rośnie. Mimo to wielu nauczycieli ma nikłą wiedzę o tej chorobie. Stąd akcja "Diabetycy do tablicy"
Cukrzyca to ciężka choroba. Szczególnie dla dzieci, które padają ofiarą najbardziej uciążliwego, pierwszego typu.
Precyzyjne
dawkowanie insuliny, ważenie jedzenia, przeliczanie węglowodanów,
dziesięciokrotne, a czasem i częstsze pomiary cukru we krwi - to
codzienność cukrzyka. Jest jeszcze ten strach przed gwałtownym spadkiem
poziomu cukru, który może skończyć się utratą przytomności i
niedotlenieniem mózgu.
- To choroba cywilizacyjna, odnotowujemy
wzrost zachorowań u dzieci, średnio o pięć procent rocznie - mówi prof.
Mieczysław Walczak, kierownik II Kliniki Chorób Dzieci PAM. - Mamy w regionie ponad 300 dzieci cierpiących na tę chorobę.
Cukrzyca
typu pierwszego ujawnia się w różnym wieku. Czasem cierpią na nią już
kilkumiesięczne maluchy, czasem choroba daje o sobie znać, kiedy
dziecko jest już w szkole. To, co wywraca do góry nogami życie rodziny,
stawia także nowe wyzwania przed nauczycielem. Może je podjąć i zgodzić
się na przyjęcie pewnej odpowiedzialności za cukrzyka, ale może też
odmówić. Szkoła specjalna, nauka w domu - to najgorsze co może
przytrafić się "słodkiemu" dzieciakowi. Dlatego firma Medtronic Poland
zorganizowała akcję "Diabetycy do tablicy" i poprosiła nauczycieli,
którzy nie bali się przyjąć diabetyków do klas, o opisanie swoich
doświadczeń. Z całego kraju nadeszło 88 prac. Siedem to teksty
nauczycieli z naszego regionu.
Rozmowa ze Zbigniewem Kędzierskim
Andrzej Kraśnicki jr: Czy szkoły boją się przyjmować dzieci chore na cukrzycę?
Zbigniew
Kędzierski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków w
Zachodniopomorskiem: - Niestety, spotykamy się z takimi przypadkami.
Zdarzają się wręcz konflikty świadczące o nikłej wiedzy o tej chorobie.
Jak wtedy, gdy w jednej ze szkół uczeń chory na cukrzycę musiał walczyć
o to, by podczas matury mógł mieć na stoliku glukometr potrzebny do
mierzenia poziomu cukru we krwi.
Co mogą zrobić rodzice, żeby zmienić nastawienie szkoły?
-
Przede wszystkim nie można ukrywać przed nauczycielami, że dziecko jest
chore. A takie przypadki się zdarzają właśnie z obawy przed reakcją
szkoły. Tylko co stanie się, kiedy dzieciak zemdleje na skutek niskiego
poziomu cukru? Lepiej żeby nauczyciele wiedzieli co wtedy zrobić,
ewentualnie jak temu zapobiec.
Ale jak przełamać opór nauczycieli?
-
Dużo zależy od ich dobrej woli i tego czy będą chcieli się o tej
chorobie czegoś dowiedzieć. Na szczęście dzieci mają coraz częściej
pompy insulinowe, nie trzeba więc robić zastrzyków, a i sam pomiar
cukru nie jest trudny, dzieci same sobie z tym radzą. Czasem wystarczy
po prostu większa uwaga, no i wiedza, jak pomóc, gdy zdarzy się coś nie
tak. Jeśli nauczyciele chcą dowiedzieć się czegoś o cukrzycy, to okazją
będzie prezentacja organizacji pozarządowych na Jasnych Błoniach
8 czerwca. Na miejscu będzie można nie tylko zasięgnąć informacji, ale
także zmierzyć za darmo poziom cukru. Warto, bo niewykryta w porę
cukrzyca to naprawdę groźne powikłania. Rok temu podczas podobnej
imprezy jedną z osób trzeba było odwieźć wprost do szpitala.
Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Jeśli chcesz dodać swój komentarz,