Zamurowało mnie, kiedy w paczce zamiast książki znalazłam... jej kserokopię - opowiada nasza czytelniczka, która skorzystała z usług sklepu internetowego. - To dozwolone - uważa sklep. Inna jest opinia prawnika i wydawnictwa, które ma do książki prawa
Książki "Strawa Duszy" wydawnictwa Zysk i S-ka pani Elżbieta szukała od
dłuższego czasu. Wydanej dziewięć lat temu pozycji nie miały już żadne
księgarnie, na wznowienia się nie natknęła. Kiedy znalazła ją w
księgarni internetowej Arcanus.pl, zamówiła bez wahania. Cena 33 zł i
40 gr plus koszty wysyłki - w sumie 44 zł.
- Kiedy przesyłka
dotarła, zamurowało mnie - opowiada. - Zamiast zamówionej książki, w
papierowej kopercie dostałam jej kserokopię, a dokładniej stos luźnych,
skopiowanych na ksero kartek formatu A4.
Jeszcze
raz przejrzała stronę internetową sklepu i zauważyła informację, na
którą wcześniej nie zwróciła uwagi. W dziale "księgozbiór", z którego
wybrała książkę (są jeszcze działy: wydawnictwo i antykwariat), było
napisane: "wyszczególnione tytuły mogą być dostępne w formie kopii -
oryginały są udostępniane w przypadku posiadania dubletu". Najwyraźniej
"Strawa Duszy" była tylko jedna.
- Nawet gdybym przeczytała tę
informację przed złożeniem zamówienia, nie przyszłoby mi do głowy, że
chodzi tu o kopiowanie książek i sprzedawanie w takiej postaci.
Przecież to jest przestępstwo - denerwuje się pani Elżbieta.
Zapytała
o to sklep. Odpowiedział jej, że prawo autorskie dopuszcza taką
sytuację. To samo usłyszeliśmy od przedstawiciela sklepu Arcanus.pl
(nie chciał się przedstawić): - Prawo autorskie dopuszcza, na
indywidualne zamówienia, kserowanie całości.
Anonimowy mężczyzna
stwierdził, że kseruje tylko stare książki i nie musi nikogo pytać o
zgodę. Przyznaje, że klienci miewają pretensje do metody, którą
stosuje, ale ma na to wytłumaczenie: - To dlatego, że nie doczytali
informacji.
- Napisać można wszystko, ale taka informacja musi
rzeczywiście wynikać z przepisów prawa, moim zdaniem w tym przypadku
tak nie jest - podkreśla radca prawny Stefan Mazurkiewicz. - Prawo
autorskie rzeczywiście pozwala nieodpłatnie korzystać z już
rozpowszechnionego utworu, ale tylko na własny, osobisty użytek.
Gospodarcze (w celach zarobkowych) kserowanie książek w całości i
wielokrotnie tej samej pozycji jest naruszeniem ustawy.
Jednak -
jak podkreśla Mazurkiewicz - przepisom daleko do jednoznaczności, bo
cel, dla jakiego pozwalają korzystać z utworu, nie jest doprecyzowany.
Kserowanie byłoby też dozwolone w sytuacji, kiedy książka jest
niedostępna na rynku księgarskim i nie można zwrócić się do autora lub
wydawnictwa z wnioskiem o jej wznowienie. W tym wypadku kontakt nie był
jednak niemożliwy - Zysk i S-ka, które wydało oryginał i miało do
książki majątkowe prawa autorskie, jest aktywnym wydawcą na rynku.
-
Na pewno nie sprzedawaliśmy praw autorskich panu, który prowadzi ten
sklep - podkreśla Aleksandra Sobolewska z wydawnictwa Zysk i S-ka. -
Bywa, że ktoś zwraca się do nas z prośbą o wykorzystanie utworu. Jeśli
się na to zgadzamy, to tylko pod warunkiem, że nie przekroczy to 10
proc. książki. Ten pan skopiował całą pozycję. To jest niezgodne z
prawem. Sprawdzimy dokładnie tę konkretną sytuację, a także to, jakie
jeszcze nasze książki oferowane są przez ten sklep. Nawet jeśli w
ofercie sklepu nie będzie innych, to i tak w tej pojedynczej sprawie na
pewno zadziałamy. Musimy się jedynie zastanowić, jakie kroki podejmiemy.
Za
rozpowszechnianie cudzego utworu bez uprawnienia grozi do dwóch lat
więzienia, a jeśli taka działalność jest stałym źródłem dochodu - nawet
trzy lata więzienia. Osoba, która kupiła trefne ksero, może być uznana
za współsprawcę przestępstwa, jeśli wiedziała o takim działaniu sprawcy
i się na to godziła.