Gazeta Wyborcza - Szczecin, 12.11.2007
Rodzice uczniów szczecińskich szkół muzycznych nie chcą połączenia. Najbardziej boją się o bezpieczeństwo dzieci.
Przygotowują dla miasta kontrargumenty. W tej sprawie dyrektor wydziału
oświaty, Lidia Rogaś spotka się z rodzicami w przyszłym tygodniu.
Rodzice uczniów z Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I Stopnia przy ul.
Bol. Śmiałego (mieści się w jednym budynku z SP nr 2) już zajęli
negatywne stanowisko. Rodzice uczniów z Państwowej Szkoły Muzycznej I
Stopnia przy al. Wojska Polskiego oficjalne stanowisko wypracują jutro
podczas walnego zebrania. Rada rodziców jest przeciw pomysłom
magistratu.
Miasto chce połączyć obie szkoły i przeprowadzić do budynku po
przewidzianej do likwidacji SP nr 5 przy ul. Królowej Jadwigi. W zamian
za to, sala gimnastyczna przy ,,piątce" zostałaby przebudowana na salę
koncertową, szkoła otrzymałaby nowy fortepian i busa, patronat nad
szkołą objęłaby Filharmonia Szczecińska.
Pomysł nie podoba się rodzicom, którzy uważają, że w nowej szkole
dzieci będą miały gorsze warunki do nauki gry. Obecnie w OSM I St., w
której uczy się 270 dzieci, jest 19 sal do nauki gry na instrumentach
(sale są odpowiednio wygłuszone), sala kameralna, sala koncertowa i
sala prób orkiestry.
- Każdego roku płacimy 200 zł na fundusz muzyczny, z którego
wyremontowaliśmy wszystkie sale. Szkoła muzyczna działa od 27 lat -
mówi pani Marta Kościńska, której dwoje dzieci skończyło podstawówkę
muzyczną, a trzecia córka jeszcze się uczy. - Obawiamy się, że może to
być próba zamknięcia szkoły.
Zdaniem rodziców łączenie klas podstawówki z klasami, w których na
instrumentach popołudniami uczą się grać starsi uczniowie, nikomu nie
wyjdzie na dobre. Zastanawiają się także, gdzie dzieci będą miały
lekcje wychowania fizycznego, gdy sala gimnastyczna stanie się
koncertową (teraz mają cztery godziny w tygodniu). Podkreślają, że z
sąsiedztwa młodych muzyków korzystają także dzieci, które chodzą do
normalnej podstawówki. Nie wierzą, że miasto jest w stanie przygotować
nową szkołę na wrzesień.
- Najważniejsze jest bezpieczeństwo dzieci - mówi Marcin Walkowicz,
wiceprzewodniczący rady rodziców. - SP nr 5 leży w tzw. trójkącie
bermudzkim, bardzo nieciekawej okolicy. Nasze dzieci musiałyby chodzić
na przystanek niebezpiecznymi ulicami z instrumentami. Szkoła pracuje
do godz. 18.30.
Teraz dzieci mają blisko do przystanku na al. Piastów, a szkoła jest
ogrodzona. Dyrektor Rogaś mówi, że wszystkie problemy można rozwiązać.
- O bezpieczeństwo wokół szkoły zadbają strażnicy miejscy i szkolni. Na
wrzesień jesteśmy w stanie przygotować sale do gry na instrumentach.
Cała szkoła byłaby gotowa za trzy lata. Salę gimnastyczną możemy
stworzyć z połączenia dwóch sal lekcyjnych. Lekcje dla starszej
młodzieży odbywałyby się po południu.
Magistrat nie wie jeszcze, co zrobi z willą na al. Wojska Polskiego, ale zapewnia, że pozostanie w rękach miasta.
Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Jeśli chcesz dodać swój komentarz,